Więc jest tak-ostatnie kilka dni były niełatwe jeśli chodzi o pracę,dziecko które nie chodzi w dalszym ciagu do szkoły,wszystkie domowe obowiazki.Byłam przemęczona i opuściłam się w bieganiu,jodze,modlitwie,spacerach.Na efekty nie trzeba było długo czekać,zaczęłam się jakby odrywać od rzeczywistości,uciekałam w świat marzeń co miało miejsce zawsze kiedy piłam.Ze sponsor nie rozmawiałam od kilku dni.Właściwie też zero kontaktu z innymi osobami z uzależnieniem.Wczoraj(sobota)pod wieczór zaczęło mnie łapać rozdrażnienie,niepokój,szukałam jakiejś odskoczni,adrenaliny.Bałam się że się złamię,że zacznę chlać.W tv leciał program o Ericu Claptonie,opowiadał o swoim uzależnieniu od alkoholu,o tym jak przestał i co to zmieniło.Pomogło.Poczułam się lepiej,wiedziałam ze idę w dobra stronę.Uświadomiło mi to też że jednak potrzebuję AA i mitingów,innych ludzi i ich historii które pomoga w takich momentach jak wczoraj.Pomyślałam że czekam na ranek i jakby on wygladal gdybym piła.Dzisiaj wstałam wcześnie,zrobilam śniadanie dziecku,joga pomogła mi się obudzic,o 9 bieganie z kumpela.Las pachniał niesamowicie po nocy z deszczem.Wróciłam do domu,przygotowałam jedzenie na później,spojrzałam na zegarek,była 10:30.Gdybym piła wieczorem to pewnie zwlekłabym się z łóżka o 9:30.Poczułam satysfakcję i radość,zobaczyłam takie realne efekty bycia trzeźwa osoba.Nie jest źle,naprawdę.A odnoszac się do czynności ktore mi ostatnio pomagaja-kupilam kolorowe nici i wyszywam wzory na dzinsowej kurtce.Mam zajęcie,całkiem dobrze się przy tym bawię i odciaga moja głowe od rzeczy które mi po prostu szkodza.To tyle.Buźka
