Dzisiejszy dzień jakiś taki dziwny,srednio pozytywny,zeszłej nocy nie mogłam spać i dzisiaj rano spałam za długo.Wstałam na wstępie niezadowolona z siebie że tyle poranka mi uciekło.Tyle dobrego że udało mi się poćwiczyć jogę i to bylo super.Spotkałam się z L,moją sponsor,niestety nie mogłam się zdobyć na odwage żeby z nią szczerze porozmawiać na temat mojej silnej alko-obsesji.Nie jest z tych „strasznych sponsorek”,nie boję się jej,jest wyrozumiała i dała mi dużo wsparcia przez ostatni rok.Może wlasnie dlatego tak trudno mi jest jej powiedzieć,bo nie chcę jej rozczarować,bo tak dużo czasu mi poświęciła a ja czuję że się cofam.Bo ja jestem z tych co to lubią ludzi zadowalać a nie rozczarowywać,typowy people pleaser.Chodziłyśmy po lasach,rozmawiałyśmy,było miło i nie chciałam spieprzyć atmosfery.Spieprzyć atmosfery nie chciałam!!!-jak to teraz pisze to nie wiem czy to wymówka czy współuzależnienie,bo przecież w relacji ze sponsor nie chodzi o to żeby było miło.Może zabrakło gotowości,musze z moja Siła Wyższą pogadac,poprosić o odwagę.Współuzależnienie mi się dzisiaj kłania po całości-ktoś chyba jest na mnie trochę obrażony i mocno to przeżywam.Oczywiście chłonę uczucia innych jak gąbka.I żeby dowalić na koniec-zgubiłam moją trzeźwa bransoletke!!😢Musiała się odpiąć w lesie.Muszę skonstruować jakąs inna i wydrapać na niej moje trzeźwe motto.Z tego wszystkiego najlepsze jest to ze nie myślałam o piciu dzisiaj.Mój dzieciaczek dzisiaj śpi w mojej sypialni,słodko wygląda❤️
